Witam, tak oto powstaje Pierwszy rozdział nowych przygód Naruto.
Mam nadzieję że wam się spodoba i zachęcicie mnie do dalszej Twórczości.
Mam nadzieję że wam się spodoba i zachęcicie mnie do dalszej Twórczości.
Ten pierwszy otwierający rozdział dedykuje ku czci pamięci „Fiestusia”,
chomika mojej przyjaciółki któremu się zeszło dziś z świata żywych.(Dedykacja
jest jak najbardziej prawdziwa i szczera, proszę się nie naśmiewać tylko wziąć to
na poważnie).
A teraz zapraszam.
***
Idąc ulicą zawaloną gruzem dotarł do dużego budynku który przypominał raczej
świątynie. Cały budynek wydawał się być
dość stary o czym świadczyły pęknięcia które rozchodziły się od fundamentu aż
po sam dach oraz bluszcz który obrastał sporą część budynku. Blondyn pchną
wielkie drewniane drzwi, zawiasy zaskrzypiały utwierdzając go w przekonaniu że
od lat nikt tu nie był. Ostrożnie stawiał pierwsze kroki, jakby obawiając się
że w środku mogą znajdować się jakieś pułapki. Nic bardziej mylnego, już po
chwili spora część podłogi przed chłopakiem zawaliła się, i bynajmniej nie ze
starości…
- Było blisko…- wyszeptał pod nosem i po chwili zaczął
składać pieczęcie.- Katon: Hi Hotaru no jutsu.- Wkoło chłopaka zaczęła unosić
się garstka palących się żywym ogniem światełek, oświetlając mu tym samym drogę.
Dopiero teraz zauważył ogólny wygląd tego miejsca, stare meble przykryte grubą
warstwą kurzu, za oświetlenie robiły świece i pochodnie a nie elektryczność.
Rękawem bluzy starł kurz ze zdjęcia które przedstawiało jakąś kobietę,
Uzumakiemu było trudno określić kolor jej włosów ponieważ zdjęcie było czarno białe.
Spojrzał na kolejną fotografię która również nie była kolorowa, na tej z kolei
znajdowała się jakaś mała dziewczynka która szeroko się uśmiechała, na samym
dole zdjęcia znajdował się napis „ Mito Uzumaki”.
- Żona pierwszego?- zdziwił się chłopak po czym odstawił
zdjęcie
Dochodząc do drewnianych schodów zaczął ostrożnie stawiać
pierwsze kroki w obawie o ich stan, pokonując kolejne stopnie słyszał jak
drewno pod jego ciężarem zaczęło skrzypieć. Na szczęście udało mu się dotrzeć
na kolejne piętro, wprost przed nim znajdowały się drzwi które ostrożnie
pchnął. Nie znajdowało się tam nic szczególnego, była to zwyczajna sypialnia.
Wielkie drewniane łóżko z baldachimem, po lewej stronie stała komoda na której
stały fotografie oraz świeczniki. Niebieskooki przejechał palcem po blacie
małego stolika na którym znajdowało się zepsute już jedzenie.
- Więc zaatakowali ich z zaskoczenia, nawet nie mogli
przygotować się do walki.- powiedział ocierając palec z kurzu.
Wyszedł zamykając uprzednio za sobą drzwi, przeszedł kawałek
natrafiając na kolejne drzwi. Wchodząc od razu dostrzegł masywne biurko na
którym stał świecznik który pokrywała warstwa zaschniętego wosku ze świec do
tego przewrócona buteleczka która służyła na kałamarz do pióra. Z
przyzwyczajenia podniósł przewrócone krzesło. Rozglądając się dookoła domyślił
się że był to swego rodzaju gabinet, niemalże na każdej ścianie była półka po
brzegi zapełniona książkami. Z szuflady biurka wyjął wielką księgę, zdmuchnął
warstwę kurzu znajdującego się na okładce i zaczął przewracać strony, okazało
się że był to album który przedstawiał fotografię szanowanych członków klanu
jak i tych którzy pochodzili z głównych gałęzi. Odłożył album na swoje miejsce i
podszedł do półki z książkami stając przed zbiorem ksiąg ku jego zaskoczeniu
jedna z kamiennych płyt pod nim zagłębiła się do środka, błękitnooki odskoczył
jakby spodziewał się kolejnej pułapki jednak zamiast tego regał przed nim
przesunął się ukazując wejście do środka. Zabrał pochodnie zawieszoną przy
brzegu, podpalając ją techniką z rodziny katon ruszył wąskim korytarzem. Idąc
korytarzem w jednym ręku trzymał pochodnie, drugą natomiast odgarniał pajęczyny
które stawały mu na drodze.
Korytarz zakończył się ślepym zaułkiem, tak bynajmniej
myślał, jednak przybliżając pochodnię bliżej ściany dostrzegł napis:
„dake ketsueki ichimon ikaga mitsukeru kakusu”
- „Tylko krew klanu może odkryć ukryte” – powtórzył sobie w
myślach, nadgryzł koniuszek kciuka i przejechał nim po napisie. W pierwszej
chwili nic się nie stało jednak po chwili całe pomieszczenie zaczęło się
trzęść. Instynktownie odskoczył do tyłu, jednak nic się nie wydarzyło,
bynajmniej nic złego. Jedynie ściana która została naznaczona krwią ostatniego
z Uzumakich przesunęła się ukazując kolejne pomieszczenie, w chwili gdy syn
Kushiny wszedł do środka wszystkie pochodnie które służyły do oświetlenia
pomieszczenia automatycznie zapaliły się.
- Sugoi…- wyszeptał rozglądając się po tajemniczym
pomieszczeniu, na ścianach były popowieszane kunai’e, shurikeny oraz wszelkiego
rodzaju ostrza, typu Tantō. Spostrzegł znak wiru wyryty w skalnej ścianie.
Przypomniał sobie opowieści swojego nauczyciela Jiraiyi o historii Uzushiogakure
i Konohy oraz o ich bliskich relacjach. Przejechał dłonią po grawerunku który w
tym momencie rozbłysnął jasnym światłem.
- Ostatni zrodzony z naszej krwi w końcu tu dotarł.- odezwał
się głos za plecami chłopaka- Ten który będzie podtrzymywał pokój w świecie.
- Och, Mito na miłość boską… przestań gadać w ten sposób!- odezwał się drugi kobiecy i również tajemniczy- Wystraszysz mi syna!- dodała z pretensją kobieta
- Och, Mito na miłość boską… przestań gadać w ten sposób!- odezwał się drugi kobiecy i również tajemniczy- Wystraszysz mi syna!- dodała z pretensją kobieta
- „Syna”?!-
Ciekawość wzięła górę i niebieskooki odwrócił się. Przed jego obliczem stały
dwie kobiety o czerwonych włosach.
Pierwsza z nich wyglądała na starszą, nosiła dość wyszukane
kimono z wysokim kołnierzykiem. Włosy ułożone w dwa koki były przyozdobione
trzema klamrami. Naruto spostrzegł również coś co go bardzo zainteresowało,
starsza kobieta miała na czole
identyczny znak jak obecna Hokage Liścia.
Młodsza natomiast miała długie bo aż sięgające za pas włosy
z zaczesaną na lewą stronę którą podtrzymywała czarna spinka. Ubrana była w
zieloną sukienkę pod którą znajdowała się biała bluzka z kołnierzem. Niebieskie
oczy kobiety z uczuciem wpatrywały się w chłopaka który nie mógł przez dłuższy
czas wydusić z siebie słowa.
- Coś mało wygadany ten Twój Syn Kushino.- odezwała się
starsza z kobiet przerywając ciszę. Blondyn słysząc jak zwrot „Kushina” szeroko
otworzył oczy. Z opowieści jego sensei, właśnie tak nazywała się
- No jasne… Ty pewnie od razu była byś taka wygadana widząc kogoś kto umarł lata temu, Dattebane.- rzuciła jej z irytacją w głosie
- No jasne… Ty pewnie od razu była byś taka wygadana widząc kogoś kto umarł lata temu, Dattebane.- rzuciła jej z irytacją w głosie
Chłopak oprzytomniawszy postanowił przerwać wymianę zdań
między dwoma kobietami.
- Chwila… chwila… Ty… Ty jesteś….- nie mógł wydusić z
siebie nic więcej spoglądając na kobietę
o długich czerwonych włosach, rzucił się w jej ramiona, szlochając.- Mamo…
***
Tymczasem w gabinecie Tsunade która obecnie sprawowała urząd
Hokage, przed masywnym biurkiem stała dwójka znanych jej shinobi, kruczowłosy
chłopak w kamizelce którą noszą Jounin’i Konohy oraz różowowłosa medyczka.
Wpatrywali się w przełożoną wyczekując na to co ma im do przekazania, bo
przecież nie przyszli tu z własnej inicjatywy. Ta jednak jeszcze przez bite
dziesięć minut nic nie mówiła, dopiero gdy skończyła przerzucać jakieś papiery
podniosła na nich swój wzrok.
- Dostaniecie misję która będzie polegała na dostarczeniu
tego zwoju do Wioski Piasku, nie jest to tak banalne zadanie jak się wydaje.
Zwój zawiera bardzo cenne informacje, dlatego wysyłam z tym was a nie
podlegających mi geninów.- uśmiechnęła się chytrze- Pamiętajcie tylko, że macie
go dostarczyć osobiście do rąk Kazekage.
- Hai!
***
- Mamo…- wyszlochał, zamykając rodzicielkę w uścisku
wyrażającym miłość oraz tęsknotę. Niebieskooka gładząc syna po blondwłosej
czuprynie odwzajemniła uścisk. Stojąca obok Mito postanowiła nie psuć tej chwili,
nie rozumiała jak to jest nie mieć rodziców, jednak serce nie pozwalało jej
tego zrobić.
Po chwili blondyn oderwał się od Kushiny i przez jeszcze
zaszklone oczy spoglądał na kobiety.
- Naruto jestem…- zaczęła żona Hashiramy lecz błękitnooki
jej przerwał.
- Mito Uzumaki, żona Shodai Hokage i pierwsza Jinchūriki Kyuubiego.- wyrecytował niemalże na pamięć co wywołało nie małe zaskoczenie na twarzach obu kobiet, Naruto widząc to przeszedł do wyjaśniej- Nie patrzcie tak na mnie, Kyuubi wyczuwając waszą chakrę, za wszelką cenę chce się wydostać, dattebayo.- podrapał się w tył głowy. Pierwsza Jinchūriki Kyuubiego spojrzała wymownie na żonę Minato słysząc to co przed chwilą powiedział jej syn na co ta nerwowo zaśmiała się.
- Mito Uzumaki, żona Shodai Hokage i pierwsza Jinchūriki Kyuubiego.- wyrecytował niemalże na pamięć co wywołało nie małe zaskoczenie na twarzach obu kobiet, Naruto widząc to przeszedł do wyjaśniej- Nie patrzcie tak na mnie, Kyuubi wyczuwając waszą chakrę, za wszelką cenę chce się wydostać, dattebayo.- podrapał się w tył głowy. Pierwsza Jinchūriki Kyuubiego spojrzała wymownie na żonę Minato słysząc to co przed chwilą powiedział jej syn na co ta nerwowo zaśmiała się.
- Dobrza, zatem Naruto.- zaczęła starsza z kobiet zwracając
tym samym na siebie uwagę.- Jak wiesz lub też nie, jesteś ostatnim a zarazem
jedynym dziedzicem klanu. Dawniej Wioska Wiru była znana tylko z technik
pieczętujących. Jednak od lat przed zniszczeniem wioski, zajmowaliśmy się czymś
jeszcze. W Uzushiogakure przez lata
próbowano opracować technikę która miała zaprowadzić pokój na tym świecie i
wyplenić całe zło, wystarczyło że wydostali byśmy z wszystkich ogoniastych
bestii czystą chakrę. Lata pracy spełzły na niczym, techniki nie udało się
opracować, a cały projekt został ukryty w naszych podziemiach a ogoniaste
bestie zostały zapieczętowane po raz pierwszy. Mieliśmy nadzieję że sekret nie
wyjdzie po za obrzeża kraju Wiru… myliliśmy się. Podczas pamiętnej wojny w
której nasza wioska została zniszczona, pewien człowiek wykorzystał okazję i
wykradł zwój z nieukończoną techniką. Człowiek który się tego dopuścił,
pochodził z klanu Uchiha…
- Madara… Więc dlatego poluje teraz na ogoniaste bestie-
wyszeptał przygryzając dolną wargę. Starsza z kobiet spojrzała na matkę
chłopaka a ta tylko kiwnęła głową, podchodząc do niego położyła mu rękę na
ramieniu.
- Synku, staniesz kiedyś przed dużym wyborem, niestety jedna
jak i druga opcja ma w sobie jakiś minus. I to Ty będziesz musiał wybrać
mniejsze zło dla tego świata. – spojrzała mu prosto w oczy- Jednak pamiętaj, ja wraz z Ojcem i z
obecną tu Mito wierzymy w Ciebie.- uśmiechnęła się
- Naruto…- głos ponownie zabrała żona pierwszego- patrząc na
Ciebie stwierdziłam że pomimo iż masz w sobie Kyuubi’ego jesteś szczęśliwym
chłopcem.
- Tak… ma pani racje.- przerwał pokazując szereg swych
białych zębów- Nie zawsze tak było, na początku mieszkańcy wioski patrzyli na
mnie jak na potwora, bili mnie i szydzili, później doszło do tego Akatsuki
które poluje na Jinchūriki by wyciągnąć z nich Bijū. W akademii też nie szło mi
najlepiej, jednak z czasem wszystko zaczęło się układać. Poznałem Iruke-sensei,
Kakashiego-sensei, Sasuke i Sakurę, po jakimś czasie do tego doszli też Jiraiya-shishou
i Tsunade-obaasan.
Mito widząc jak chłopak odpowiada jej z uśmiechem na ustach
również się uśmiechnęła.
- Jesteś godnym następcą klanu- powiedziała do chłopaka,
następnie spojrzała na Kushinę ta kiwnęła głową na znak że rozumie.
- Naruto, na nas już czas, jednak wiedz że jeszcze się
spotkamy.- pożegnała syna zamykając go w matczynym uścisku który zostaw zaraz
odwzajemniony. Czując że syn nie chce jej puścić uśmiechnęła się, po czym zaraz
z Mito zaczęły znikać w złotym pyle.
Niebieskooki stał jeszcze przez chwile w miejscu wpatrując
się w miejsce w którym stała jego Matka, przetarł zaszklone oczy.
- Nie zawiodę was…- wyszeptał z przekonaniem
***
Droga do Suny dwójce shinobi Konohy minęła bez problemów
także po dostarczeniu zwoju do rąk tamtejszego władcy mieli ruszyć z powrotem
do Liścia, jednak po licznych naciskach ze strony Kazekage i jego rodzeństwa
zgodzili się odłożyć powrót na następny dzień.
Byli właśnie granicy Kraju Wiatru i Ognia, pomimo poślizgu
jaki miał miejsce w Sunie, postanowili się nie spieszyć, w końcu mieli
wystarczające usprawiedliwienie. Tak bynajmniej myśleli, jednak po Tsunade
można się spodziewać wszystkiego.
Uchiha jako starszy stopniem postanowił zarządzić chwilowy
postój, znajdując małą polankę rozłożyli się na niej po czym postanowili
skonsumować suchy prowiant który uzupełnili przed drogą powrotną.
Siedzieli rozmawiając na temat misji którą przyszło im wykonywać, jednak z czasem zeszli na inne i bardziej luźniejsze tematy, gdy nagle…
Siedzieli rozmawiając na temat misji którą przyszło im wykonywać, jednak z czasem zeszli na inne i bardziej luźniejsze tematy, gdy nagle…
- Sasuke…- zaczęła różowowłosa lecz kruczowłosy jej przerwał
- Wiem… zachowuj się jakby nic się nie stało- polecił.
- Wiem… zachowuj się jakby nic się nie stało- polecił.
Haruno przez czas nieobecności ich blondwłosego przyjaciela
trenowała razem z jedną z legendarnych sannin’ek, z łatwością mogła wyczuć
złowrogą chakrę. Czarnooki nie był gorszy, trenując pod ręką Hatake oraz Anko
która pomogła mu zapanować nad przeklętą pieczęcią znacznie polepszył swoje
umiejętności.
Nagle z głębi lasu wyleciała silna fala powietrza której
dwójka Konoszan z łatwością uniknęła. W
tej samej chwili Ostatni z klanu Uchiha aktywował swoje Dōjutsu i przyjął
podstawę obroną, tak samo jak uczennica Tsunade która zaciągnęła na dłonie
swoje rękawiczki. Dźwięk ostrza wyciąganego z saya przez brata Itachiego
zadziałał niczym magnez i na polane z lasu wyszło około 15 przeciwników. Każdy
z nich miał opaskę którą noszą shinobi, na opaskach wygrawerowana była nuta.
- Poplecznicy Orochimaru…- sarknął Sasuke który przybrał od
razu kamienny wygląd. Sakura doskonale wiedziała że ten ma nienajlepsze
wspomnienia które wiązały się z egzaminem na Chūnin’a gdzie wężowy sannin złożył przeklętą pieczęć
na jego karku. Bez problemu mogła wyczuć jak złe emocje targają chłopakiem,
postanowiła dodać mu otuchy kładąc mu rękę na ramieniu, pokazując tym samym że
nie jest sam.
- Uchiha Sasuke, jesteś coś winien Lordowi Orochimaru…-
rzucił jeden z oprychów ruszając do ataku
- Urusai!- ryknął syn Fugaku czyniąc to samo co jego przeciwnik.
- Urusai!- ryknął syn Fugaku czyniąc to samo co jego przeciwnik.
Już po chwili można było słychać szczęk metalu o metal.
Sasuke odpierając ataki trójki dźwięku, usłyszał charakterystyczny okrzyk „Shannaro!”, spojrzał w kierunku gdzie
różowowłosa odpierała dwóch podległych węża. Przez swoją nieuwagę kruczowłosy
oberwał potężny sierpowy który posłał go do tyłu. Wstał spluwając przy tym
krwią gdy nagle…
Szok…
Niedowierzanie…
Niedowierzanie…
To Oni…
Sięga wspomnieniami wstecz… tak nie ma wątpliwości
To…
Sięga wspomnieniami wstecz… tak nie ma wątpliwości
To…
***
No i rozdział za nami, mam nadzieję że się spodobało.
Kochani, miał bym do was prośbę, otóż chciał bym byście w zakładce „Spam” zostawili swoje propozycje co do paringu o jakim chcieli byście czytać.
Kochani, miał bym do was prośbę, otóż chciał bym byście w zakładce „Spam” zostawili swoje propozycje co do paringu o jakim chcieli byście czytać.
Ach, bym był zapomniał (skleroza+ przeziębienie) ale Kyuubi mi
przypomniał. Chciałem wam polecić blog autorstwa „Kishin”:
Naruto wraca wraz z Jiraiyą z treningu niestety blondyn traci pamięć( w jakich okolicznościach dowiecie się czytając) jak odnajdzie się w Konosze na nowo? Jak zareagują jego przyjaciele? Dowiecie się czytając!